Polska multimedalistka paraolimpijska Alicją Jeromin o przełożeniu igrzysk w Tokio
Dla Alicji Jeromin, siedmiokrotnej medalistki igrzysk paraolimpijskich w lekkoatletyce, igrzyska w Tokio miały być ukoronowaniem pięknej sportowej kariery. Przełożenie imprezy na 2021 rok pokrzyżowało jej plany przygotowawcze, ale biegaczka podchodzi do decyzji organizatorów ze zrozumieniem. – Czekam z niecierpliwością na te przełożone igrzyska, ponieważ prawdopodobnie będą moimi ostatnimi, już piątymi z kolei, więc chciałabym jak najlepiej się w nich zaprezentować. Zamierzam być do nich przygotowana „na maksa” – zapowiada.
REKLAMA
Zespół Pomarańczowej Siły: 2020 miał być rokiem sportu tymczasem, ostatnio dowiedzieliśmy się, że Igrzyska Olimpijskie i Paraolimpijskie w Tokio zostaną przeniesione na 2021 rok w związku z pandemią koronawirusa. Jak przyjęłaś tę wiadomość?
Alicja Jeromin: Od kilku dni wszyscy żyliśmy w niepewności. Przez długi czas powtarzano, że igrzyska nie zostaną przeniesione. Potem mówiono, że odbędą się późniejszym terminie, ale wciąż w tym roku. Wreszcie okazało się, że przeniesiono je na rok 2021. Osobiście popieram tę decyzję.
Wiadomo, że zdrowie jest najważniejsze i obecnie sport schodzi na drugi plan. Teraz wszyscy, nie tylko sportowcy, musimy słuchać władz i zrobić co w naszej mocy, żeby powstrzymać wirusa. Przede wszystkim siedzieć w domu i unikać kontaktu z innymi. W pełni popieram akcję #zostańwdomu, chociaż utrudnia ona sportowe życie. Przygotowanie się do zawodów przy jednoczesnym przestrzeganiu zaleceń związanych z pandemią byłoby niemożliwe.
Dzięki decyzji o przełożeniu igrzysk sportowcy z całego świata będą mieli równe szanse. Myślę, że do przyszłego roku wszystko się już ułoży i igrzyska będą się mogły normalnie odbyć.
Jak Ty sobie radzisz w obecnej sytuacji?
Z punktu widzenia sportowca przede wszystkim trudno jest przeprowadzić trening. Zwłaszcza w przypadku lekkoatletów jest tak, że trzeba wyjść na siłownię, na stadion, a obecnie nie ma takiej możliwości. Jeżeli chodzi o życie codzienne, to moje problemy pewnie nie różnią się od problemów nas wszystkich. Trudniej jest zrobić zakupy, trzeba się trzymać z dala od ludzi, wszyscy obawiamy się zakażenia.
Wielu sportowców było właśnie w trakcie budowania formy. Czy boisz się jej utraty, czy wręcz przeciwnie – cieszysz z dłuższego czasu na przygotowania?
Moje przygotowania szły bardzo sprawnie. Omijały mnie kontuzje, trenowałam od października na wysokich obrotach, więc przewidywaliśmy, że najwyższa forma przyjdzie właśnie na sierpień, czyli czas igrzysk. Teraz najważniejsze będzie dostosowanie treningu do nowych terminów i poukładanie wszystkiego logistycznie. Nie było to planowane, bo na początku my, sportowcy, nie przyjmowaliśmy do siebie wiadomości, że igrzyska mogą być przełożone. Przecież miały się odbyć dopiero na przełomie sierpnia i września. Niestety, gdy zaczęły spływać informacje, że zwiększa się liczba zakażeń, musieliśmy się oswoić z tą myślą i dostosować do realiów. Czekam z niecierpliwością na te przełożone igrzyska, ponieważ prawdopodobnie będą moimi ostatnimi, już piątymi z kolei, więc chciałabym jak najlepiej się w nich zaprezentować. Zamierzam być do nich przygotowana „na maksa”. Marzenia i plany się nie zmieniają, trzeba tylko poczekać chwilę dłużej na ich realizację.
Wraz z Marcinem Ryszką i Michałem Polem zaangażowałaś się w program Fundacji ING Dzieciom – Pomarańczowa Siła, w którym zaprosiliście do sportowej zabawy dzieci z niepełnosprawnościami z całej Polski. Skąd u Ciebie pojawiła się motywacja do tych dodatkowych działań?
Zawsze cieszę się, gdy mówi się o sporcie dzieci z niepełnosprawnościami. Łatwo mi się włączyć w działania na rzecz zwiększania ich aktywności fizycznej, więc decyzja o dołączeniu do Pomarańczowej Siły była bardzo prosta. Chciałabym, żeby ten program dotarł do szerokiego grona. Mam też nadzieję, że nawet jeśli w tym roku jakieś dzieciaki nie załapały się do programu, bo zabrakło czasu czy miejsc, to już z niecierpliwością czekają na kolejną edycję, ponieważ zabawa poprzez sport to najlepsza zabawa! Już teraz, w związku z przymusowym siedzeniem w domach, ruszamy z konkursem Pomarańczowa Siła w Sieci, w którym do wygrania będą indywidualne treningi i konsultacje poprzez wideokonferencję z ambasadorami akcji – Marcinem Ryszką, Michałem Polem i ze mną. Będziemy dzielić się swoimi pomysłami na aktywne spędzanie czasu w domu, a żeby wygrać, dzieci będą pokazywać, jak ćwiczą w czasie izolacji. Śledźcie media społecznościowe Pomarańczowej Siły i bawcie się razem z nami.
Może wśród uczestników konkursu znajdzie się przyszły uczestnik lub uczestniczka igrzysk?
Oby tak było! Ale najważniejsze, żeby promować zdrowy i aktywny sposób spędzania czasu, nieważne czy robi się to na boisku, bieżni, czy w domu.
Co poradziłabyś dzieciom i ich rodzicom, siedzącym obecnie w domach? Jakie rodzaje aktywności fizycznej można polecić, by mimo izolacji utrzymywać formę i humor?
Ruch jest podstawą naszego życia i nie powinniśmy z niego rezygnować. Zaleceń trzeba przestrzegać, więc w zaistniałych okolicznościach polecam postawić na domowe treningi. Każdy rodzaj aktywności, który spełnia wymogi bezpieczeństwa, jest dobry. Możemy wykorzystać tutaj wszystko, co mamy pod ręką. Mogą to być butelki z wodą jako hantelki, krzesła do podporu, książki jako odważniki. Myślę, że wszyscy w tym trudnym okresie musimy wykazywać się kreatywnością. Na szczęście jest mnóstwo ćwiczeń i aktywności fizycznych, do których nie jest potrzebna siłownia ani specjalistyczny sprzęt. Wystarczy wspomnieć crossfit czy jogę, do których niezbędna jest tylko odrobina miejsca. Przy okazji wspólne ćwiczenia to znakomity sposób na zabawę rodziców z dziećmi. Warto wykorzystać czas spędzony w domu na wzmocnienie więzi rodzinnych. Oczywiście należy pamiętać, żeby obciążenia i typ ćwiczeń zawsze dostosowywać do możliwości osób ćwiczących. To ma być zabawa przez sport, która zaszczepi w najmłodszych miłość do aktywności fizycznej.
Czy już będąc małą dziewczynką marzyłaś o sportowej karierze?
To był tak naprawdę przypadek. I wiem z relacji znajomych, że wielu sportowców właśnie w ten sposób zaczyna. Ja zostałam poinformowana w szkole podstawowej, że istnieje coś takiego jak klub sportowy dla osób z niepełnosprawnościami i można się do niego zapisać, żeby spróbować swoich sił w wielu dyscyplinach. Nie ukrywam, że od dziecka byłam bardzo ruchliwa, a sport nawet nieświadomie towarzyszył mi cały czas – biegałam, skakałam, chodziłam po drzewach, jeździłam na rowerze. Ruch nie był mi obcy i gdy trafiłam do klubu sportowego to zrozumiałam, że to jest droga, którą chciałabym podążać. Obecnie bardzo cieszę się, że podjęłam taką decyzję, bo aktywne życie sprawia mi wiele satysfakcji.
Wiele dzieci marzy o tym samym, ale boi się zrobić pierwszy krok. Jaką radę dałabyś dzieciom, które chciałyby rozpocząć karierę w sporcie, ale czegoś się obawiają?
Często powtarzam, że ograniczenia istnieją tylko w naszych głowach. Jeśli przełączymy się na tryb „chcieć to móc”, będzie nam dużo łatwiej. Obawy, strach, lęki znikają wtedy, kiedy zdecydujemy się na rozpoczęcie treningów czy też zabawy ze sportem. Wiadomo, że początki nie są łatwe – potrzeba miesięcy, czasem lat, żeby dojść wysoko w dyscyplinie, którą się wybrało. Często okazuje się, że jednak jakiś inny sport jest tym najlepszym dla nas. Przykładowo: okazuje się, że ktoś zamiast w lekkoatletyce, którą trenował, lepiej odnajduje się w tenisie stołowym. Ważne, żeby próbować i szukać tego, co nam najbardziej odpowiada. W ten sposób pokonujemy strach przed samym sobą. Ale najważniejsze jest wsparcie najbliższych, bo to daje komfort psychiczny i buduje pewność siebie. Rodzina musi zrozumieć, że wypuszczenie dzieci z niepełnosprawnościami spod tak zwanego klosza jest kluczowe dla ich rozwoju na każdym polu. Najbliżsi mają największy wpływ na aktywność fizyczną u młodzieży. Muszą pamiętać, że nadmierna opiekuńczość i obawy bardziej dziecku szkodzą, niż pomagają. Żeby spróbować swoich sił w sporcie potrzebna jest odpowiednia mieszanka poczucia wolności ze wsparciem płynącym z domu.
Alicja Jeromin: Od kilku dni wszyscy żyliśmy w niepewności. Przez długi czas powtarzano, że igrzyska nie zostaną przeniesione. Potem mówiono, że odbędą się późniejszym terminie, ale wciąż w tym roku. Wreszcie okazało się, że przeniesiono je na rok 2021. Osobiście popieram tę decyzję.
Wiadomo, że zdrowie jest najważniejsze i obecnie sport schodzi na drugi plan. Teraz wszyscy, nie tylko sportowcy, musimy słuchać władz i zrobić co w naszej mocy, żeby powstrzymać wirusa. Przede wszystkim siedzieć w domu i unikać kontaktu z innymi. W pełni popieram akcję #zostańwdomu, chociaż utrudnia ona sportowe życie. Przygotowanie się do zawodów przy jednoczesnym przestrzeganiu zaleceń związanych z pandemią byłoby niemożliwe.
Dzięki decyzji o przełożeniu igrzysk sportowcy z całego świata będą mieli równe szanse. Myślę, że do przyszłego roku wszystko się już ułoży i igrzyska będą się mogły normalnie odbyć.
Jak Ty sobie radzisz w obecnej sytuacji?
Z punktu widzenia sportowca przede wszystkim trudno jest przeprowadzić trening. Zwłaszcza w przypadku lekkoatletów jest tak, że trzeba wyjść na siłownię, na stadion, a obecnie nie ma takiej możliwości. Jeżeli chodzi o życie codzienne, to moje problemy pewnie nie różnią się od problemów nas wszystkich. Trudniej jest zrobić zakupy, trzeba się trzymać z dala od ludzi, wszyscy obawiamy się zakażenia.
Wielu sportowców było właśnie w trakcie budowania formy. Czy boisz się jej utraty, czy wręcz przeciwnie – cieszysz z dłuższego czasu na przygotowania?
Moje przygotowania szły bardzo sprawnie. Omijały mnie kontuzje, trenowałam od października na wysokich obrotach, więc przewidywaliśmy, że najwyższa forma przyjdzie właśnie na sierpień, czyli czas igrzysk. Teraz najważniejsze będzie dostosowanie treningu do nowych terminów i poukładanie wszystkiego logistycznie. Nie było to planowane, bo na początku my, sportowcy, nie przyjmowaliśmy do siebie wiadomości, że igrzyska mogą być przełożone. Przecież miały się odbyć dopiero na przełomie sierpnia i września. Niestety, gdy zaczęły spływać informacje, że zwiększa się liczba zakażeń, musieliśmy się oswoić z tą myślą i dostosować do realiów. Czekam z niecierpliwością na te przełożone igrzyska, ponieważ prawdopodobnie będą moimi ostatnimi, już piątymi z kolei, więc chciałabym jak najlepiej się w nich zaprezentować. Zamierzam być do nich przygotowana „na maksa”. Marzenia i plany się nie zmieniają, trzeba tylko poczekać chwilę dłużej na ich realizację.
Wraz z Marcinem Ryszką i Michałem Polem zaangażowałaś się w program Fundacji ING Dzieciom – Pomarańczowa Siła, w którym zaprosiliście do sportowej zabawy dzieci z niepełnosprawnościami z całej Polski. Skąd u Ciebie pojawiła się motywacja do tych dodatkowych działań?
Zawsze cieszę się, gdy mówi się o sporcie dzieci z niepełnosprawnościami. Łatwo mi się włączyć w działania na rzecz zwiększania ich aktywności fizycznej, więc decyzja o dołączeniu do Pomarańczowej Siły była bardzo prosta. Chciałabym, żeby ten program dotarł do szerokiego grona. Mam też nadzieję, że nawet jeśli w tym roku jakieś dzieciaki nie załapały się do programu, bo zabrakło czasu czy miejsc, to już z niecierpliwością czekają na kolejną edycję, ponieważ zabawa poprzez sport to najlepsza zabawa! Już teraz, w związku z przymusowym siedzeniem w domach, ruszamy z konkursem Pomarańczowa Siła w Sieci, w którym do wygrania będą indywidualne treningi i konsultacje poprzez wideokonferencję z ambasadorami akcji – Marcinem Ryszką, Michałem Polem i ze mną. Będziemy dzielić się swoimi pomysłami na aktywne spędzanie czasu w domu, a żeby wygrać, dzieci będą pokazywać, jak ćwiczą w czasie izolacji. Śledźcie media społecznościowe Pomarańczowej Siły i bawcie się razem z nami.
Może wśród uczestników konkursu znajdzie się przyszły uczestnik lub uczestniczka igrzysk?
Oby tak było! Ale najważniejsze, żeby promować zdrowy i aktywny sposób spędzania czasu, nieważne czy robi się to na boisku, bieżni, czy w domu.
Co poradziłabyś dzieciom i ich rodzicom, siedzącym obecnie w domach? Jakie rodzaje aktywności fizycznej można polecić, by mimo izolacji utrzymywać formę i humor?
Ruch jest podstawą naszego życia i nie powinniśmy z niego rezygnować. Zaleceń trzeba przestrzegać, więc w zaistniałych okolicznościach polecam postawić na domowe treningi. Każdy rodzaj aktywności, który spełnia wymogi bezpieczeństwa, jest dobry. Możemy wykorzystać tutaj wszystko, co mamy pod ręką. Mogą to być butelki z wodą jako hantelki, krzesła do podporu, książki jako odważniki. Myślę, że wszyscy w tym trudnym okresie musimy wykazywać się kreatywnością. Na szczęście jest mnóstwo ćwiczeń i aktywności fizycznych, do których nie jest potrzebna siłownia ani specjalistyczny sprzęt. Wystarczy wspomnieć crossfit czy jogę, do których niezbędna jest tylko odrobina miejsca. Przy okazji wspólne ćwiczenia to znakomity sposób na zabawę rodziców z dziećmi. Warto wykorzystać czas spędzony w domu na wzmocnienie więzi rodzinnych. Oczywiście należy pamiętać, żeby obciążenia i typ ćwiczeń zawsze dostosowywać do możliwości osób ćwiczących. To ma być zabawa przez sport, która zaszczepi w najmłodszych miłość do aktywności fizycznej.
Czy już będąc małą dziewczynką marzyłaś o sportowej karierze?
To był tak naprawdę przypadek. I wiem z relacji znajomych, że wielu sportowców właśnie w ten sposób zaczyna. Ja zostałam poinformowana w szkole podstawowej, że istnieje coś takiego jak klub sportowy dla osób z niepełnosprawnościami i można się do niego zapisać, żeby spróbować swoich sił w wielu dyscyplinach. Nie ukrywam, że od dziecka byłam bardzo ruchliwa, a sport nawet nieświadomie towarzyszył mi cały czas – biegałam, skakałam, chodziłam po drzewach, jeździłam na rowerze. Ruch nie był mi obcy i gdy trafiłam do klubu sportowego to zrozumiałam, że to jest droga, którą chciałabym podążać. Obecnie bardzo cieszę się, że podjęłam taką decyzję, bo aktywne życie sprawia mi wiele satysfakcji.
Wiele dzieci marzy o tym samym, ale boi się zrobić pierwszy krok. Jaką radę dałabyś dzieciom, które chciałyby rozpocząć karierę w sporcie, ale czegoś się obawiają?
Często powtarzam, że ograniczenia istnieją tylko w naszych głowach. Jeśli przełączymy się na tryb „chcieć to móc”, będzie nam dużo łatwiej. Obawy, strach, lęki znikają wtedy, kiedy zdecydujemy się na rozpoczęcie treningów czy też zabawy ze sportem. Wiadomo, że początki nie są łatwe – potrzeba miesięcy, czasem lat, żeby dojść wysoko w dyscyplinie, którą się wybrało. Często okazuje się, że jednak jakiś inny sport jest tym najlepszym dla nas. Przykładowo: okazuje się, że ktoś zamiast w lekkoatletyce, którą trenował, lepiej odnajduje się w tenisie stołowym. Ważne, żeby próbować i szukać tego, co nam najbardziej odpowiada. W ten sposób pokonujemy strach przed samym sobą. Ale najważniejsze jest wsparcie najbliższych, bo to daje komfort psychiczny i buduje pewność siebie. Rodzina musi zrozumieć, że wypuszczenie dzieci z niepełnosprawnościami spod tak zwanego klosza jest kluczowe dla ich rozwoju na każdym polu. Najbliżsi mają największy wpływ na aktywność fizyczną u młodzieży. Muszą pamiętać, że nadmierna opiekuńczość i obawy bardziej dziecku szkodzą, niż pomagają. Żeby spróbować swoich sił w sporcie potrzebna jest odpowiednia mieszanka poczucia wolności ze wsparciem płynącym z domu.
PRZECZYTAJ JESZCZE