Wimbledon - "polska niedziela" na korcie centralnym zamiast "Middle Sunday"
Organizatorzy turnieju na londyńskiej trawie już w 2021 roku zapowiedzieli, że od następnej imprezy chcą zerwać z ponad 140-letnią tradycją, by w niedzielę na półmetku tych prestiżowych dwutygodniowych zawodów nie odbywały się żadne mecze. Wimbledon zresztą przez dziesięciolecia pozostawał jedyną z czterech lew Wielkiego Szlema, w której trakcie był dzień całkowicie wolny od gry.
Tenisiści ledwie kilka razy w historii - w 1991, 1997, 2004 i 2016 roku - wychodzili na kort na zasadzie wyjątku, jeśli z powodu złej aury były duże opóźnienia w rywalizacji.
Dzień wolny w przypadku Wimbledonu miał służyć głównie ochronie nawierzchni. Teraz w sukurs organizatorom przychodzi jednak technologia, która pozwala zadbać o trawę i prowadzić rywalizację bez takiej przerwy. A dodatkowy dzień meczowy ma zapewnić m.in. większe przychody.
Wyjątkowość Wimbledonu polegała także na tym, że po wolnej niedzieli następował "Manic Monday", czyli szalony poniedziałek, kiedy w planie było rozegranie wszystkich 16 spotkań 1/8 finału (4. rundy) singla kobiet i mężczyzn. W żadnym innym turnieju wielkoszlemowym ćwierćfinaliści nie są wyłaniani jednego dnia.
"Rezygnując z tradycji tzw. Middle Sunday, chcieliśmy także ograniczyć +Manic Monday+. Dodatkowy dzień meczowy to większa możliwość obserwacji naszych rozgrywek przez kibiców na całym świecie, bo występy największych gwiazd czy rewelacji turnieju nie będą tak skumulowane, jak wcześniej" - tłumaczyła Sally Bolton, dyrektor wykonawcza All England Lawn Tennis Club, czyli organizatora Wimbledonu.
Przed rokiem pierwszą edycję z planowymi meczami w środkową niedzielę gospodarze wykorzystali też do obchodów stulecia kortu centralnego, który gości najważniejsze pojedynki i gdzie na widowni może zasiąść obecnie 15 tysięcy kibiców. Z okazji rocznicy kort i trybuny przeszły drobny lifting, który dotyczył m.in. tzw. loży królewskiej (Royal Box) czy dodatkowych miejsc do siedzenia, ale wciąż pozostaje wierny koncepcji Stanleya Peacha, architekta, który w pierwotnym projekcie zastosował konstrukcję żelbetonową, co 100 lat temu było rozwiązaniem rewolucyjnym.
Wtedy do "roboczej" środkowej niedzieli nie dotarł żaden Polak w singlu, nawet Iga Świątek pożegnała się z londyńską trawą już dzień wcześniej. Grali tylko w deblu Magdalena Fręch oraz para Kamil Majchrzak - Jan Zieliński.
Tym razem biało-czerwoni mają wystąpić w głównych rolach i pojawić się na korcie centralnym w dwóch z trzech spotkań. Około godz. 17-18 na główną arenę kompleksu wyjdą Świątek i Szwajcarka Belinda Bencic. Tuż po nich o ćwierćfinał powalczą Hubert Hurkacz i mający w dorobku już siedem triumfów w Londynie Serb Novak Djokovic.
Bez zmian pozostają inne tradycje Wimbledonu, który czynią ten turniej wyjątkowym na tle wszystkich innych: zawodniczki i zawodnicy grają ubrani na biało, głównym przysmakiem fanów są truskawki, których co roku zjadają prawie 30 ton, z bitą śmietaną, a podstawowym trunkiem - szampan.(PAP)
pp/ wkp/ sab/